Archiwum 15 August 2009

Max i Ella w Azji / Część 3

Saturday, 15 August 2009

Dzień dobry Pandy,

Nie miałam pojęcia, że mnisi wstają o tak wczesnej porze… Spaliśmy z Maxem jak niemowlęta, gdy nagle usłyszeliśmy głośne : BOINNNG!!! Tak, zgadza się. To był dźwięk naszego ulubionego gongu. Nie było już szansy, aby schować się pod kołdrę i wrócić do błogiego snu, więc wstaliśmy szybko i zaczęlismy się przygotowywać na nowy pasjonujący dzień.

Max wyjrzał przez okno i zobaczył jak mnisi udają się do świątyni. Powiedzieli, że idą na poranną medytacje. Pisałam Wam wczoraj trochę na ten temat, ale przyznam że nie wiem do końca co oznacza medytacja. A wy może wiecie? Medytujecie czasem? Tak czy inaczej Max był bardzo zaciekawiony więc wyruszył razem z mnichami, aby dowiedzieć się nieco więcej na ten temat.

Jestem teraz sama i mogę w końcu opowiedzieć Wam resztę historii opowiedzianej nam przez Dziadka Lee. Na czym skończyliśmy? Ach tak, mój pra-pra dziadek przemierzał lasy i góry Chin, aby odnaleźć swoich przodków – pandy Wielkie… Oto jak brzmiał dalszy ciąg opowieści:

Straciłem już prawie zupełnie nadzieję na spotkanie z moimi przodkami, gdy nagle usłyszałem dziwny dźwięk dochodzący z krzaków… Brzmiało to jakby ktoś żuł coś bardzo głośno i z dużym smakiem…Któż mógł sobie robić tak wielką ucztę w samym środku lasów bambusowych?  Powolnym i ostrożnym krokiem zacząłem iść w stronę miejsca skąd dochodził ten dziwny dźwięk. Gałęzi bambusa było tyle, że ledwo widziałem cokolwiek przed sobą! Nagle BUM! Uderzyłem głową o jakiś mur… Mur w samym środku bambusowego lasu? Ale to nie był zwyczajny mur: nie był ani twardy, ani z zimnego kamienia… Poczułem ciepłe i miękkie futerko. Powoli podniosłem wzrok i ujrzałem parę ciemnych oczu, które się we mnie wpatrywały z dużym zdziwieniem! To była prawdziwa Panda Wielka! I naprawdę była ona wielka!!! Co najmniej trzy razy większa ode mnie! Nie wiedziałem co robić, więc nie robiłem nic… Nie chciałem jej zdenerwować, w końcu wszedłem niezaproszony na jej teren. Nagle Panda odstawiła gałąź bambusa, którą żuła z takim umiłowaniem i odeszła kilka metrów. Dokąd zmierzała? Chciałem pójść za nią ale nie byłem pewien czy mogę… Panda nagle się odwróciła i pokazała łapą, że mam iść za nią. Przyjąłem jej zaproszenie z dużym szczęściem, ale także z nutą obawy. Dokąd ona mnie chce zaprowadzić? Przeszliśmy kilka metrów, aż w końcu doszliśmy do małej jaskini, w której siedziała sobie mała Panda. Zrozumiałem, że Panda Wielka musiała być jej mamą i szukała przyjaciela do zabawy dla swojego małego dziecka! “Czemu nie?”, pomyślałem.  Spędziłem z nimi tydzień i świetnie się bawiłem jako towarzysz zabawy dla małej Pandy. Jednak powoli zaczynałem tęsknić za normalnym posiłkiem: gałęzie bambusa są dobre, ale nie codziennie przez 7 dni! Zdecydowałem wówczas, że pojadę do Pekinu, ale to już zupełnie inna historia…

Ależ mój Dziadek Lee miał ciekawe przygody, prawda? Jego spotkanie z prawdziwą Pandą Wielką musiało być niesamowite! Nie wiem czy bym się nie przestraszyła bo są takie duże!!! Ale z drugiej strony jesteśmy w końcu z tej samej rodziny, chociaż muszę przyznać, że najmilsze Pandy z pewnością mieszkają na Panfu! :) Stęskniłam się za Wami, drogie Pandy!

Idę zobaczyć jak Max medytuje. To musi być ciekawe! ;)

Pozdrowienia z Tybetu!

Ella

P.S: Wysłałam Wam pocztówkę z Azji. Listonosz powiedział, że znajdziecie ją w “miejscu, gdzie mądrość leży na półkach…” Wiecie już o jakie miejsce chodzi?

Do zobaczenia!