Archiwum 14 August 2009

Max i Ella w Azji / Część 2

Friday, 14 August 2009

Witam wszystkich !

Jesteśmy już w Tybecie i udało nam się w końcu spotkać z Pan Lee, pra-pra dziadkiem Elli! To bardzo ciekawy starszy pan, który bardzo dziwnie się ubiera. Nosi wokół pasa owiniętą togę (czyli szeroki pas materiału) i nic więcej! Ponadto jest zupełnie łysy i ma bardzo dużo zmarszczek.

Dziadek Lee jest bardzo stary, Max. Ma ponad sto lat! Jego strój to tradycyjna szata szafranowa mnichów tybetańskich. Dziadek Lee jest mnichem w tutejszym klasztorze buddyjskim i stąd jego dziwny strój!

Gdy weszliśmy do świątyni buddyjskiej można było ujrzeć wszędzie te pomarańczowe szaty i trudno było się domyśleć, w której z nich jest pra-pra dziadek Elli. Ella nigdy go nie widziała, więc nie wiedzieliśmy jak wygląda i po czym go rozpoznać. Ujrzałem nagle wielki gong na środku świątyni i wpadłem na wspaniały pomysł! Trzeba było uderzyć w niego, aby przykuć uwagę wszystkich mnichów i potem zawołać imię pra-pra dziadka Elli! To był jedyny sposób, aby go odnaleźć w tym tłumie szafranowych szat i palących się kadzideł…

No i Max poszedł na całość! Tak mocno uderzył w gong, że niemal zatrzęsły się ściany starej świątyni! W buddyjskich świątyniach obowiązuje cisza, która jest niezbędna do medytacji mnichów, czyli stanu głębokiego skupienia i namysłu. Gdy dźwięk gonga rozbrzmiał dookoła, wszystkie oczy się zwróciły w naszą stronę… Czuliśmy się trochę niezręcznie, ale było już za późno, by się wycofać. “Pan Lee?”, wymamrotał  Max.
W świątyni nastała głęboka cisza i mnisi patrzyli wokół siebie ze zdziwieniem. “Pan Lee?”, powtórzył nieco głośniej Max. “Czy jest tutaj Pan Lee z Panfu?” Nagle, wśród tłumu zauważyliśmy małą postać, która szybkim krokiem podążała w naszym kierunku. “Ella, czy to ty???”, powiedziała do mnie starsza Panda w szafranowej szacie. To był mój pra-pra dziadek, bez wątpienia! Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, Dziadek Lee trzymał mnie już w swoich ramionach. To było bardzo wzruszające…

Był naprawdę szczęśliwy, że widzi Ellę ! Nie chciał jej puścić! :)

Następnie wyszliśmy ze świątyni i poszliśmy usiąść w spokojnym i cichym miejscu. Był to przepiękny ogród tuż obok świątyni buddyjskiej, starannie pielęgnowany przez mnichów i rzeczywiście było to chyba najbardziej spokojne i przyjemne miejsce, w którym kiedykolwiek byłam. Dziadek Lee przez długie godziny opowiadał nam bardzo ciekawe historie! W końcu przeżył już sto lat i widział wiele fascynujących rzeczy w swoim długim życiu podróżnika! W końcu opowiedział nam dlaczego wiele lat temu zdecydował się opuścić Panfu. Oto jak brzmiała jego historia:

W tamtych czasach byłem młody, beztroski i bardzo ciekawy świata… Chciałem podróżować i poznawać życie innych ludzi na świecie. Nie mogłem ustać w miejscu, tyle miałem energii i pasji w sobie…Pewnego dnia podjąłem więc decyzję, że opuszczę Panfu i wyruszę w długą podróż dookoła świata. Moim głównym celem było jednak poznanie naszych przodków, czyli prawdziwych Pand Wielkich z Azji. Wiecie już pewnie, że Pandy Wielkie zamieszkują lasy bambusowe na terenie Chin, prawda? Dlatego wyruszyłem właśnie do tego wielkiego i fascynującego kraju! Gdy tam dotarłem, od razu ruszyłem w poszukiwanie żyjących na wolności Pand. Wyruszyłem w długą i męczącą podróż po terenach górskich prowincji Syczuan.  Przez wiele dni i nocy przedzierałem się przez wysokie góry, rzeki i gęsty las bambusowy… i nic! Nie mogłem spotkać żadnej Pandy! “Może jest już za późno”, pomyślałem. “Może Pandy należą już do gatunku zagrożonego i nie spotkam żadnej Pandy Wielkiej poza zoo…”. Dziadek Lee powoli zaczynał tracić nadzieję, gdy nagle…

Zaczekaj  Ella! Słyszałaś? To gong! Oznacza, że jest pora na obiad, a ja jestem głodny jak wilk! Opowiemy Wam resztę historii Dziadka Lee jutro, dobrze?

No dobrze Max. Skoro jesteś tak głodny… Wiadomo, że głodna Panda to zła Panda, a ja nie chce znosić twojego złego humoru hihi ;) !


Do jutra Pandy!

Max i Ella