Posts Tagged ‘ella i max’

Straszliwa murena i kiełbasa…

Monday, 14 September 2009

Witajcie ponownie Pandy,

Opowiedziałem Wam wcześniej, jak murena wciągnęła mnie do wody, gdy próbowałem ją złowić na kiełbasę.  Bardzo się wystraszyłem! murena płynęła z dużą prędkością i ledwo udawało mi się trzymać za moją wędkę. Co będzie, gdy dopłyniemy do jej jaskini i mnie zobaczy? Może odgryzie mi stopę  w ramach deseru? Musiałem coś wymyślić, ale jak normalnie układać myśli, gdy wielka mięsożerna ryba ciągnie Cię pod wodę! nagle ryba zwolniła i zmieniła kierunek. Coś przyciągnęło jej uwagę! Murena puściła nagle kiełbasę i haczyk i popłynęła w stronę tajemniczej rzeczy.  Co to mogło być?

To była kiełbasa, którą wrzuciłam do wody, aby odwrócić uwagę mureny!

Widzę, że miewasz czasem dobre pomysły, Ella!

Częściej niż ci się zdaję, Max.

Muszę przyznać, że tym razem wykazałaś się naprawdę świetnym refleksem, Ella. Gdy murena zobaczyła ten wielki kawałek kiełbasy, jeszcze większy niż ten, który trzymała w zębach, od razu zapomniała o mnie i mojej przynęcie. Popłynęła szybko w stronę mięsa, chwyciła kiełbasę i szybko odpłynęła w stronę swojej jaskini przy szkole.

Teraz przynajmniej wiemy co murena lubi jeść. Max, nie musisz już starać się jej złowić. Wystarczy, że zaspokoisz jej głód na mięso i na pewno zostawi Cię w spokoju. W końcu ona też ma prawo sobie spokojnie żyć w wodzie.;)

Masz rację Ella. Teraz będę zawsze zabierał kawałek kiełbasy ze sobą, gdy będę płynął do Podwodnej Szkoły Panfu! Przepływając obok jaskini mureny będę rzucał kawałek kiełbasy i będę pewien, że jest ona najedzona i nie ma ochoty na schrupanie mi reki albo nogi! ;)

Radzimy Wam robić podobnie jeśli boicie się mureny,

Pozdrawiamy!
Max
& Ella

Max i straszliwa murena

Thursday, 10 September 2009

Drogie Pandy,

Czy to nie jest wspaniała nowina, że teraz wszystkie Pandy będą mogły chodzić do Podwodnej Szkoły Panfu? To naprawdę cudownie, że będziemy mogli się wszyscy wspólnie uczyć, aż nam głowy pękną! ;)
Może nie wszyscy… Max nie chce już nigdy pływać w wodzie.

Nic w tym dziwnego! Czy widzieliście tą straszliwą i okropną murenę, która kręci się  przy Podwodnej Szkole?  Mieszka w małej jaskini po lewej stronie i czyha na biedne niewinne Pandy! Mureny mają ostre, hakowate i mocne zęby! Nie chciałbym się z nią spotkać twarzą w twarz…

Podczas mojej ostatniej wycieczki do Podwodnej Szkoły, zabrałem ze sobą mój aparat, który robi zdjęcia pod wodą. Gdy obejrzałem potem zdjęcia, ujrzałem tę okropną rybę, która wyszła na chwile z ukrycia! Jestem pewien, że miała  ochotę zjeść mnie na śniadanie!

moräne_schule

Od tej pory Max nie chcę już wchodzić do wody. Woli siedzieć godzinami na pomoście i łowić ryby…

Zgadza się. Zamierzam złowić tę straszną murenę zanim zje ona jakąś niewinną Pandę! Gdy złapię ją, znów będę mógł spokojnie nurkować i chodzić do szkoły bez obawy, że coś odgryzie mi rękę lub nogę. Niestety nadal nie wiem jakiej przynęty użyć… Próbowałem już kawałek ciasta, cukierki oraz pizzę. Ale żadna z tych rzeczy nie okazała się skuteczna. Ta murena jest naprawdę skomplikowana… Nie mam pojęcia co mogłoby ją zwabić. Może Wy macie jakiś pomysł? Wiecie co mureny lubią najbardziej jeść?

Do zobaczenia,
Max  & Ella

Tort powitalny dla Elli i Maxa!

Tuesday, 1 September 2009

Witajcie Drogie Pandy!

Max i Ella wracają w końcu na Panfu po prawie dwumiesięcznej podroży dookoła świta! Na razie są jeszcze w drodze, ale powinni pojawić się na Panfu już niebawem. Pomyślałam , że zorganizuję dla nich Przyjęcie Powitalne, co Wy na to?  :-D

Prawdziwe Przyjęcie Powitalne musi się składać z kilku ważnych elementów: należy przygotować balony, serpentyny, transparent z napisem “Witajcie Max i Ella!”, ale najważniejszy jest TORT!

Sama zajmę się przyrządzeniem pysznego tortu. Chętnie wyciągnę z szafy starą zakurzoną książkę kucharską mojej babci! Babcia robiła najlepsze ciasta na całym świecie… Pamiętam jak w dzieciństwie obie spędzałyśmy całe popołudnia w kuchni, testując nowe przepisy. Pewnego dnia babcia była zajęta i sama postanowiłam coś ugotować: to była katastrofa! Musiałam dać zbyt dużo drożdży, bo moje ciasto urosło prawie do sufitu i o mało nie zniszczyłam całej kuchni! Ale po tym drobnym wypadku nauczyłam się dobrze czytać przepisy i odmierzać odpowiednią ilość składników. W końcu jestem mistrzynią eliksirów i innych ziołowych trunków! Przyrządzenie ciasta dla moich dwóch małych przyjaciół nie może więc być wiele trudniejsze!


Bardzo się cieszę z powrotu Maxa i Elli na Panfu! Musimy połączyć siły, aby urządzić dla nich wspaniałe przyjęcie! Nie było ich tak długo na Panfu, że na pewno będzie im bardzo miło, gdy zobaczą jak bardzo nam ich tu brakowało. Ja zakładam już fartuch i biegnę po książkę kucharską :D

Lili zajmie się dekoracjami, a Penny zrobi transparent z napisem powitalnym. Jeżeli będą potrzebowały Waszej pomocy, to na pewno Wam o tym powiem! Bądźcie gotowi w każdej chwili! Mamy mało czasu i tyle pracy, że każda pomocna łapa będzie bardzo mile widziana!

Zaczynajmy więc! nie ma na co czekać!

Prawie zapomniałam powiedzieć Wam o czymś przez to całe zamieszanie. Poniżej możecie zobaczyć jaki prezent będziecie mogli dostać od Maszyny Niespodzianki w tym tygodniu! Pamiętajcie, aby sprawdzać maszynę w jaskini codziennie! Taki wspaniały balon na pewno się przyda na nasze przyjęcie!


panda-balloon


Do zobaczenia,
Wasza Kamaria

Ella i Max w Meksyku / Część 2

Wednesday, 26 August 2009

Drogie Pandy!!

Nie uwierzycie jaki wczoraj spędziliśmy niesamowity dzień! Nigdy się tak nie trzęsłam ani nie podskakiwałam ze strachu na każdym kroku…

Naprawdę, Ella? Ja byłem bardzo spokojny i odprężony, jak zawsze zresztą… 8)

Doprawdy? Ja zauważyłam raczej, że byłeś blady jak ściana i krople potu spływały ci cały czas po czole, Max !

To dlatego, że było gorąco ….

Max udaje teraz, że wcale się nie bał, ale uwierzcie mi, że wczoraj wyglądało to nieco inaczej… Ale zacznijmy od początku, Pandy.

Udaliśmy się wczoraj pod tajemniczy adres, który dał nam znajomy agent ze Scotland Yardu. Ponoć było to niebezpieczne miejsce, w którym straszą duchy Majów… Wiecie, że pomysł aby tam pojechać wcale mi sie nie podobał… Ale Max miał rację: obiecaliśmy dostarczyć list i musieliśmy dotrzymać tej obietnicy. Miejsce, do którego dotarliśmy po długiej podróży miejscowym autobusem, mieściło się w samym sercu dżungli.  Kierowca wysadził nas na przystanku, który wcale nie wyglądał jak przystanek… Jedynym  znakiem potwierdzającym jego funkcję był kawałek drewna wbity w ziemię, z dziwnym napisem, którego nie zrozumieliśmy. Ponoć był to najbliższy przystanek, aby dotrzeć do Piramidy Strachu. Musieliśmy jednak najpierw przedrzeć się przez dziką dżunglę. Roślinność była tam tak bujna, że trudno nam było chodzić normalnie, a małpy skaczące po drzewach wydawały złowrogie okrzyki. Było prawie samo południe i słońce grzało okrutnie, podczas gdy próbowaliśmy walczyć z niesfornymi gałęziami tropikalnych drzew. Po godzinnej wędrówce po dżungli, nagle drzewa stały się rzadsze i ujrzeliśmy coś na horyzoncie. Wyszliśmy na polane i nie mogliśmy uwierzyć naszym oczom! Przed nami wznosiły się majestatyczne ruiny Majów! Świątynie i ruiny pałaców, budowane w kształcie piramid z wieloma kamiennymi  schodami. Przepiękny widok! Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego! Jedna z tych ruin musiała być Piramidą Strachu… Od razu wiedzieliśmy, o którą chodzi ponieważ nad jej wejściem wyrzeźbiono wizerunek ptaka Moan, symbolizującego śmierć (przeczytałam o tym w moim przewodniku ;) )

Ella już chciała zawrócić, ale udało mi się ją namówić, aby weszła do piramidy ze mną. Przebyliśmy bardzo długą drogę, aby tu trafić i obiecaliśmy doręczyć list. Słowo Pandy, to słowo Pandy! Musieliśmy go dotrzymać. Byliśmy już tak blisko celu, że nie byłoby mądrze się wycofać… Ale swoją drogą, dlaczego córka agenta Scotland Yardu mieszkała w starej piramidzie Majów?

No właśnie, dobre pytanie. Macie może pomysł?  Może lubi duchy… Max, dzwoni twój telefon! To Kamaria!

Przepraszam Pandy, ale muszę odebrać. To może być coś ważnego. Opowiemy Wam resztę historii  w piątek!

Do zobaczenia

Max i Ella

Ella i Max w Meksyku / Część 1

Monday, 24 August 2009

Hola Pandy,

Jak tylko nasz samolot wylądował w Meksyku, Max musiał pójść do najbliższej cantiny (restauracji), aby najeść się miejscowych pyszności: tortille, burritos, enchiladas, tacos, nachos, a na deser czekolada z chili! Nie muszę Wam mówić co działo się z Maxem po tym wszystkim…

Ooooch, mój biedny żołądek…..

Maxa tak boli brzuch, że ledwo może się ruszyć. Tak się kończy bycie żarłokiem… Ale cóż, kiedy chodzi o jedzenie nie ma siły, która by powstrzymała Maxa. Recepcjonista w naszym hotelu powiedział nam, że to pewnie Zemsta Montezumy.

Ale ja nic temu Montezumie nie zrobiłem! Nawet go nie znam!

Nie Max, to legenda. Montezuma był władcą Azteków u szczytu potęgi miasta-państwa Tenochtitlan – dawna nazwa stolicy Mexico City. Gdy do Meksyku przybyli konkwistadorzy ograbili mieszkańców z ich ziem i dobytku. Legenda głosi, iż tuż przed śmiercią, potężny władca rzucił klątwę, która miała sprawić, że wszyscy najeźdźcy będą bardzo chorować.

Ale ja nie jestem żadnym najeźdźcą, tylko zwykłym turystą…

Zemsta Montezumy to dziś powszechna nazwa choroby żołądkowej, na którą często chorują turyści odwiedzający Meksyk, Max. Aby na nią nie zachorować należy przestrzegać zasad higieny i nie pić wody z kranu, w której mogą się znajdować zarazki, do których nasze żołądki nie są przyzwyczajone.

A teraz przejdźmy do bardziej przyjemnego tematu ;) Czy pamiętacie, kiedy byliśmy w Wielkiej Brytanii i rozwiązaliśmy zagadkę dla Scotland Yardu? Jeden z agentów poprosił nas wtedy, abyśmy dostarczyli list jego córce, gdy odwiedzimy Meksyk.

Wygrzebałam więc list z głębi mojego plecaka. Nie była to łatwa sprawa ponieważ od naszej podróży po Wielkiej Brytanii byliśmy w wielu innych miejscach i list był bardzo głęboko ukryty pod wieloma pamiątkami z innych krajów. Gdy w końcu go wydobyłam spod afrykańskiej maski i wachlarza do flamenco, poszliśmy z Maxem do punktu informacji turystycznej, aby dowiedzieć się szczegółów o zamieszczonym na kopercie adresie. Senorita za ladą lekko zadrżała, gdy ujrzała adres. Spojrzała na nas i powiedziała poważnym głosem: ” To bardzo niebezpieczne miejsce: Piramida Strachu w mieście Palenque. Niegdyś mieszkali tam Majowie, ale nikt tam nie jeździ, bo ponoć w ruinach miasta straszy i można spotkać nieprzyjazne duchy…”

Duchy??? Czy na pewno chcemy tam pojechać , Max?

Oczywiście! Jestem pewien, że to tylko kolejna legenda, tak jak ta o smoku w Krakowie. Mam tylko nadzieję, że jutro mój żołądek będzie się miał lepiej, abyśmy mogli wyruszyć do Palenque. Obiecaliśmy, że dostarczymy ten list i to jest nasz obowiązek, Ella.

No dobrze, Max. Pojadę z tobą, ale wcale mi się to nie podoba… Klątwa Montezumy, duchy Majów… A ja myślałam, że będziemy wygrzewać się na plażach popijając owocowe koktajle z parasolką… Trzymajcie za nas kciuki, Pandy!

Ella i Max