Archiwum 24 August 2009

Ella i Max w Meksyku / Część 1

Monday, 24 August 2009

Hola Pandy,

Jak tylko nasz samolot wylądował w Meksyku, Max musiał pójść do najbliższej cantiny (restauracji), aby najeść się miejscowych pyszności: tortille, burritos, enchiladas, tacos, nachos, a na deser czekolada z chili! Nie muszę Wam mówić co działo się z Maxem po tym wszystkim…

Ooooch, mój biedny żołądek…..

Maxa tak boli brzuch, że ledwo może się ruszyć. Tak się kończy bycie żarłokiem… Ale cóż, kiedy chodzi o jedzenie nie ma siły, która by powstrzymała Maxa. Recepcjonista w naszym hotelu powiedział nam, że to pewnie Zemsta Montezumy.

Ale ja nic temu Montezumie nie zrobiłem! Nawet go nie znam!

Nie Max, to legenda. Montezuma był władcą Azteków u szczytu potęgi miasta-państwa Tenochtitlan – dawna nazwa stolicy Mexico City. Gdy do Meksyku przybyli konkwistadorzy ograbili mieszkańców z ich ziem i dobytku. Legenda głosi, iż tuż przed śmiercią, potężny władca rzucił klątwę, która miała sprawić, że wszyscy najeźdźcy będą bardzo chorować.

Ale ja nie jestem żadnym najeźdźcą, tylko zwykłym turystą…

Zemsta Montezumy to dziś powszechna nazwa choroby żołądkowej, na którą często chorują turyści odwiedzający Meksyk, Max. Aby na nią nie zachorować należy przestrzegać zasad higieny i nie pić wody z kranu, w której mogą się znajdować zarazki, do których nasze żołądki nie są przyzwyczajone.

A teraz przejdźmy do bardziej przyjemnego tematu ;) Czy pamiętacie, kiedy byliśmy w Wielkiej Brytanii i rozwiązaliśmy zagadkę dla Scotland Yardu? Jeden z agentów poprosił nas wtedy, abyśmy dostarczyli list jego córce, gdy odwiedzimy Meksyk.

Wygrzebałam więc list z głębi mojego plecaka. Nie była to łatwa sprawa ponieważ od naszej podróży po Wielkiej Brytanii byliśmy w wielu innych miejscach i list był bardzo głęboko ukryty pod wieloma pamiątkami z innych krajów. Gdy w końcu go wydobyłam spod afrykańskiej maski i wachlarza do flamenco, poszliśmy z Maxem do punktu informacji turystycznej, aby dowiedzieć się szczegółów o zamieszczonym na kopercie adresie. Senorita za ladą lekko zadrżała, gdy ujrzała adres. Spojrzała na nas i powiedziała poważnym głosem: ” To bardzo niebezpieczne miejsce: Piramida Strachu w mieście Palenque. Niegdyś mieszkali tam Majowie, ale nikt tam nie jeździ, bo ponoć w ruinach miasta straszy i można spotkać nieprzyjazne duchy…”

Duchy??? Czy na pewno chcemy tam pojechać , Max?

Oczywiście! Jestem pewien, że to tylko kolejna legenda, tak jak ta o smoku w Krakowie. Mam tylko nadzieję, że jutro mój żołądek będzie się miał lepiej, abyśmy mogli wyruszyć do Palenque. Obiecaliśmy, że dostarczymy ten list i to jest nasz obowiązek, Ella.

No dobrze, Max. Pojadę z tobą, ale wcale mi się to nie podoba… Klątwa Montezumy, duchy Majów… A ja myślałam, że będziemy wygrzewać się na plażach popijając owocowe koktajle z parasolką… Trzymajcie za nas kciuki, Pandy!

Ella i Max